Mimo, że w obecnych czasach dostęp do warzyw mamy cały rok, z niecierpliwością wyczekujemy pierwszej rzodkiewki na straganie, wiosennego szczypiorku, kuszącej purpurowej botwinki, młodej kalarepy, kapusty, młodych ziemniaczków… Te kolorowe, chrupiące warzywa często uważamy za „samo zdrowie” i chętnie włączamy je do diety. Ale czy słusznie?
Niestety, mimo atrakcyjnego wyglądu i świeżego smaku, nowalijki te często zawierają substancje, których nie powinno w nich być. Mowa tu głównie o środkach wspomagających ich wzrost. Intensywne nawożenie sprawia, że rośliny w szybkim tempie osiągają wymagane parametry wizualne, ale jednocześnie gromadzą dodane do gleby związki w swoich tkankach. Najbardziej niebezpieczne są azotany, które w organizmie człowieka przekształcają się w nitrozaminy sprzyjające procesowi transformacji nowotworowej.
Czy zatem powinniśmy zupełnie zrezygnować z młodych warzyw? Lepiej nie, gdyż stanowią cenne źródło niezbędnych witamin i minerałów, dostarczają do naszej diety błonnik pokarmowy, a ponadto doskonale smakują! Zwracajmy jednak uwagę na to skąd pochodzą. Starajmy się kupować te z gospodarstw ekologicznych lub te mniej okazałe. Duże, dorodne, intensywnie kolorowe warzywa prawie na pewno są owocem mocno wspomaganej uprawy.
Warto wiedzieć, że środki ochrony roślin kumulują się przede wszystkim w liściach. Stąd niektóre warzywa są potencjalnie bardziej niebezpieczne niż inne. Należą do nich, z oczywistych względów, sałata i szpinak. Inne warzywa, charakteryzują się z mniejszą tendencją do gromadzenia toksyn. Są to: ogórki, ziemniaki, pomidory, młoda marchew, cebula i korzeń pietruszki. Rzodkiewka oraz buraczki zatrzymują szkodliwe substancje w stopniu pośrednim.
Nie należy zapominać, że wszystkie nowalijki trzeba przed spożyciem dokładnie umyć. By warzywa w nienagannym stanie przetrwały (czasem długi) transport, często spryskuje się je specjalnymi środkami ochronnymi.
Istnieje jeszcze jeden sposób na 100% zdrowe nowalijki, bez żadnych zanieczyszczeń. Możemy wyhodować takie samodzielnie, w doniczce. Szczypiorek, koperek, pietruszka, a nawet rzodkiewka świetnie czują się na domowym parapecie. Podobnie jak rzeżucha, która nie wymaga nawet gleby. U progu wiosny warto też pomyśleć o założeniu hodowli kiełków. To prawdziwa skarbnica witamin z grupy B, a także witamin A, C, E i H. W ich skład wchodzą również ważne pierwiastki niezbędne dla prawidłowego rozwoju i funkcjonowania organizmu – wapń, żelazo, siarka, cynk, magnez, selen, potas i lit.
Zarówno nowalijki, jak i kiełki, możemy podawać na wiele różnych sposobów. Warto jeść je na surowo, czyniąc składnikiem sałatki lub kanapki. Idealnie sprawdzą się też jako akompaniament dania głównego, w formie surówki. Można je ponadto gotować (najlepiej na parze, niezbyt długo) lub piec w piekarniku z ulubionymi dodatkami.
A Wy jakie nowalijki lubicie najbardziej? I jak je podajecie?
Ja w kolejnym wpisie pokażę Wam dwie proste pasty do kanapek z rzodkiewkami, które niedawno zrobiłam. Zajrzyjcie do mnie jutro 🙂
Na koniec zapraszam jeszcze do lektury wpisu gdzie warto kupować produkty spożywcze.
Z nowalijkami to jest tak, że jemy je bo za nimi tęsknimy. Całą zimę czekamy aż pojawią się smaczne pomidory, ogórki, sałata itd. I kiedy się pojawia, nie zastanawiamy się tylko kupujemy. No ale czemu się dziwić, skoro są takie dobre? 🙂 Idealne jako składniki sałatek lub na kanapki. Bo w zimie najłatwiej wyhodować szczypior 😀