Jak co roku (patrz OFDS 2012 i ODFD 2013), długi weekend sierpniowy umilał nam, poznaniakom, Ogólnopolski Festiwal Dobrego Smaku. Atrakcji oferował mnóstwo. Ja zdołałam skorzystać jedynie z kilku. I o tym pokrótce będzie w tym wpisie. Zdjęcia mam tylko z telefonu, ale myślę, że co nieco na nich widać.
W pierwszy dzień, czyli w piątek zaliczyłam stały punkt programu, czyli zwiedziłam Jarmark Dobrego Smaku. Jak zawsze można było kupić na nim ogrom smakołyków i obserwować pokazy kulinarne najlepszych szefów kuchni.
Moją szczególną uwagę zwróciła nowość – rozmaite hummusy nałożone na pieczywo w bardzo ciekawym kształcie.
Potem nadszedł czas na moje pierwsze laboratorium zatytułowane „Ekonomia w kuchni, czyli jak gotować tanio, smacznie i nie marnować żywności” – prowadzone przez Anetę i Jana Kuroniów.
Aneta i Jasiek to para przesympatyczna – bardzo miło było mi ich ponownie spotkać (ostatnio widzieliśmy się na Pikniku BlogerChefa, a wcześniej na V-tym półfinale). Chętnie też posłuchałam o ich trikach na gospodarne gotowanie. Dowiedziałam się m.in. jak dużą oszczędność daje kupowanie łososia ze skórą. Albo, że do zwykłego chłodnika warto dodać szyjki rakowe by zwykłą tanią zupę podać nawet na eleganckim przyjęciu. Poza tym Jasiek podkreślał, że stosowanie sezonowych i lokalnych składników to nie ostatnia moda rodem z najdroższych restauracji, a sposób na smaczny posiłek za mniejsze pieniądze. Rozmowom o kuchni towarzyszył pokaz kulinarny – Jasiek (z pomocą jednej uczestniczki) przygotował dla nas węgierską zupę rybną halászlé.
W sobotę natomiast udałam się do restauracji Gusto Food&Wine na degustację podlaskich wędlin dojrzewających: m.in. kindziuka, który pozytywnie mnie zaskoczył. Wspomniany kindziuk bardzo mi smakował, mimo iż nie jestem fanką surowych wyrobów mięsnych, które często nieprzyjemnie się „ciągną”. Ta wędlinka była jednak bardzo krucha i aromatyczna. Cudownie komponowała się z włoskim ziołowym pieczywem wypiekanym na miejscu w Gusto Food&Wine.
Kindziuk znalazł się także w rozgrzewającej zupie pomidorowej. Kosztowaliśmy ponadto sery korycińskie oraz pyszny cydr (nazywany przez producenta jabłecznikiem). Ten ostatni znacznie różnił się od cydrów jakie wypełniają sklepowe półki. Charakteryzował się lekką cierpkością, która przy drugim łyku zaczęła mi pasować. Taki właśnie powinien być prawdziwy cydr – niedosładzany.
Prosto z degustacji wędlin pojechaliśmy do Concordia Taste na kolację z menu degustacyjnym Tomasza Trąbskiego przygotowanym w oparciu o produkty z oznaczeniami europejskimi. Pamiętacie oznaczenia: Chroniona Nazwa Pochodzenia (CHNP), Chronione Oznaczenie Geograficzne (ChOG) i Gwarantowana Tradycyjna Specjalność (GTS)? Pisałam o nich przy okazji inauguracji kampanii Trzy Znaki Smaku.
Tym razem świętowaliśmy inaugurację Europejskich Dni Produktu Regionalnego i Tradycyjnego Trzy Znaki Smaku (16-17 sierpnia). Stąd oczywiście na talerzach pojawiły się produkty ze znakami – niebanalnie wykorzystane i niesamowicie podane.
Menu wyglądało dokładnie tak:
amuse bouche
- Kanapka z wielkopolskim serem smażonym ChOG, kiełbasą lisecką ChOG i chipsami z chleba prądnickiego ChOG
przystawka zimna
- Bryndza podhalańska ChNP z marmoladą z suski sechlońskiej ChOG i miodem drahimskim ChOG
przystawka ciepła
- Wolno duszona fasola wrzawska ChNP z kabanosami GTS i olejem rydzowym GTS
zupa
- Consomme cielęce z fasolą wrzawską ChNP, kiełbasą myśliwska GTS i kaszą perłową
danie główne
- Filet z sandacza na dwa sposoby z mini cebularzem lubelskim ChOG, krokietami ze słodkich marchewek i bulionem grzybowym
deser
- Rekonstrukcja rogala świętomarcińskiego ChOG z wiśniowym coulis i andrutami kaliskimi ChOG
Czwórniak GTS i Dwójniak GTS był podawany w trakcie posiłku
Robi wrażenie taki zestaw, prawda?
Cieszę się bardzo, że prowadzący kampanię w tak fajny sposób pokazują jak smaczne są nasze tradycyjne polskie produkty i jak wiele mają kulinarnych zastosowań. W ramach kampanii powstały też piękne wydawnictwa książkowe z przepisami, a na scenie Festiwalu odbywały się pokazy szefów kuchni wskazujące na kolejne zastosowania znakowanych perełek polskiej gastronomii.
Na Festiwalu można było ponadto nabyć większość z tych produktów, np. jabłka grójeckie, olej rydzowy, andruty kaliskie, chleb prądnicki i wiele, wiele innych.
Mój tegoroczny udział w Festiwalu zakończyło laboratorium „Wszystkie smaki pyry”, poświęcone gatunkom i typom kulinarnym ziemniaków. Prowadził je Krzysztof Korolewicz – wybitny znawca i pasjonat ziemniaków u którego miałam okazję gościć na warsztatach w październiku ubiegłego roku. Relację z owej wycieczki możecie przeczytać we wpisie: moja ziemniaczana wyprawa. Możecie też przy okazji poczytać o typach kulinarnych ziemniaków. One naprawdę bardzo się między sobą różnią zastosowaniem kulinarnym, więc warto wiedzieć o co chodzi.
Jak widzicie wrażeń mi w miniony weekend nie brakowało. Kolejny, ósmy już OFDS okazał się ogromnym sukcesem.