„Jak uczynić cudo ze zwykłych placków z kalarepy? Wystarczy wpuścić cztery kobiety do kuchni i każdej z nich pozwolić robić to, co uważa za swój żywioł. Kalarepa, rzodkiewka, cebula i (dietetycznie) otręby. Podział ról jest prosty: wszyscy kroją, wszyscy obierają, wszyscy jedzą. Ale zanim zjedzą… ktoś rzuca się do robienia zdjęć, ktoś do dekorowania, jeszcze inny ktoś zabiera się do opisywania kulinarnej rzeczywistości. I ze zwykłych placków robi się wielka radość.”
Tak Paulina podsumowała nasze babskie kucharzenie u Natalii. Rzeczywiście – ja mieszałam, przyprawiałam i smażyłam, Romina dekorowała, Natalia pstrykała zdjęcia iPhone’em, a Paulina napisała powyższą notką. Z którą w zupełności się zgadzam. W dobrym towarzystwie zwykłe placki stają się niezwykłe.
Inspirację stanowiły dla nas placuszki z kalarepy i marchewki, które zrobiłam jakiś czas temu i Natalii bardzo się spodobały. Te, które stworzyłyśmy teraz były inne, nieco ostrzejsze. Niemniej równie smaczne.
Podane proporcje są mocno orientacyjne bo wszystko dodawałam „tak na oko”.
- 2 duże kalarepy
- ok. 10 rzodkiewek
- 1 cebula
- 2 jajka
- ok. 1 szklanka mleka
- ok. 1 szklanka mąki
- sól, pieprz, vegeta
W blenderze/rozdrabniaczu posiekaj warzywa. Wymieszaj z jajkami, mlekiem i mąką. Popraw do smaku solą, pieprzem oraz przyprawą typu vegeta. Smaż niewielkie placuszki na złoty kolor. Podawaj saute, z ketchupem, sosem czosnkowym, jogurtowym, śmietaną, etc.
Jesteśmy najlepsze, obawiam się. 🙂 Pozdrawiam Em., która w tym czasie również była w swoim żywiole. 🙂
Zgadzam się. Jesteśmy bezkonkurencyjne 😉