Kwiatowa uczta

Dzisiejsza wizyta na odbywającej się w Poznaniu Polagrze zainspirowała mnie do opublikowania nieco innego wpisu niż zwykle. O jadalnych kwiatach. Ponieważ rok temu, na Polagrze właśnie, miałam okazję uczestniczyć w warsztatach kulinarnych z kwiatami w roli głównej. Relację z tego wydarzenia znajdziecie tutaj, na blogu prowadzącej – Małgorzaty Dróżdż-Kalemby. Kilka dni temu z kolei, weszłam w posiadanie książki p. Małogorzaty pt. „Kwiatowa uczta. Jadalne kwiaty w 100 przepisach”. I jestem nią zachwycona!

Książka traktuje oczywiście o tych mniej popularnych kwiatach. Bo wiele kwiatów jemy przecież na co dzień – kalafior, brokuły (pąki kwiatowe), karczochy (część jadalna czyli serce to dno kwiatowe), goździki (suszone pąki kwiatowe), szafran (wysuszone znamiona słupka krokusa). Rzadziej, ale obecne na naszych stołach są też kwiaty cukinii, kapary, konfitura z płatków różny, lawenda czy hibiskus. W kuchni używa się również kwiatowe ekstrakty – wodę różaną (pamiętacie perskie ciasto miłości lub owsiankę różaną?), pomarańczową czy wodę kewra.

A co z takimi jadalnymi kwiatami jak nasturcja, ogórecznik, nagietek, fiołek? Pani Dróźdż-Kalemba pokazuje, że mogą mieć wiele kulinarnych zastosowań. Nie tylko dekoracyjnych. Świetnie sprawdzają się w przekąskach, zupach, sałatkach, daniach głównych, deserach i przetworach. Można je kandyzować i używać do aromatyzowania oliwy. Jak dotąd mnie osobiście udało się skosztować: napój fiołkowo-lawendowy, penne w groszkowym pesto z kwiatami fasolki, mus jaśminowy i sałatkę z aksamitkami oraz storczykami. Chętnie spróbowałabym też grzanki z kozim serkiem i stokrotkami, kwiaty bzu w cieście i wiele innych połączeń, które znalazłam w  „Kwiatowej uczcie”. Prezentowane w książce talerze to istne dzieła sztuki. Kuszą bogactwem kolorów i fantazyjnych kształtów. Jednym słowem ta książka to prawdziwa uczta… dla oczu (mimo, że zdjęcia nie są profesjonalne).

Mogłoby się wydawać, że zawarte w niej receptury trudno odtworzyćw domu ze względu na ograniczony dostęp do jadalnych kwiatów. Rzeczywiście, jest on trochę ograniczony, ale nie niemożliwy. Można je bowiem znaleźć:

– w specjalistycznych sklepach, np. Fuson Gusto lub Koppert Cress 
– w sklepach zielarskich i aptekach
– na prywatnych działkach i ogródkach – właściciele bardzo często chętnie dzielą się wyhodowanymi roślinami
– na własnym ogrodzie, balkonie, a nawet okiennym parapecie – hodowla wielu kwiatów wcale nie jest taka trudna!

Po lekturze „Kwiatowej uczty” czuję się mocno zmotywowana do kulinarnych eksperymentów z kwiatami w roli głównej. I Wam  je polecam. Kwiaty stanowią nowy rezerwuar nieznanych nam smaków, który warto odkryć. I niosą ogromny dekoracyjny potencjał.

3 komentarzy

Odpowiedz

Twój adres mailowy nie bedzie opublikowany.

Możesz użyć języka HTML w postaci takich tagów i atrybutów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

*