Tak, wiem, to niecodzienne, że moja relacja z kulinarnego wydarzenia pojawia się dopiero po tygodniu, ale działo się naprawdę tak dużo, że potrzebowałam dłuższej chwili by Wam to wszystko opisać.
UWAGA! Więcej zdjęć z eventu znajdziecie w galeriach na fanpage BlogerChefa: galeria 1 (zdjęcia z aparatu Marka), galeria 2 (piątek z aparatu Agnieszki), Galeria 3 (sobota cz. 1 z aparatu Agnieszki), galeria 4 (sobota 2 z aparatu Agnieszki).
Dziś rzecz będzie o II-półfinale tegorocznej edycji konkursu BlogerChef. Po raz drugi mieliśmy okazję zaprosić naszych gości do przecudnego miejsca – Poziom 511 Design Hotel & SPA**** położonego w sercu Jury Krakowsko – Częstochowskiej.

Sam obiekt robi niesamowite wrażenie! Zachwyca niecodziennym wystrojem i pięknym basenem wyłożonym małymi kafelkami, które pięknie się mienią. Efekt tego mienienia się jest nie do opisania.

Co ciekawe, budynek wkomponowany jest w naturalną skałę. Oznacza to, że wewnątrz hotelu, część ścian stanowią jurajskie wzniesienia! Widoki jakie oferuje Poziom 511 zapierają dech w piersiach. A kilkaset metrów za hotelem znajdują się ruiny Zamku w Ogrodzieńcu, które wspaniale się prezentują i stanowią doskonałą motywację by udać się na spacer. Chyba każdy znalazł na to chwilę i poczuł się jak na wakacjach. Szczególnie, że pogoda bardzo dopisała. Słoneczko świeciło, a termometr pokazywał kilkanaście stopni.
To co napisałam wyżej jest już doskonałym powodem by zorganizować BlogerChefa w Hotelu Poziom 511. Ale nie jedynym. Kolejnym jest ekipa, która tam pracuje. Marek Mocny i Paweł Pyra to dwie super solidne firmy, które gwarantują najwyższą jakość i świetną współpracę. Z Markiem organizowaliśmy już półfinał w ubiegłym roku, a Pawłowi zawdzięczamy wspaniały catering podczas Wielkiego Finału w Columna Medica i dużo, dużo więcej. Wierzcie mi, bez niego Finał i Piknik BlogerChefa nie byłby aż tak fajny.
Wrócę teraz do półfinału w Ogrodzieńcu i tego co działo się przed samym konkursem. Mam na myśli integracyjny piątek, którego merytoryczny kontent stworzył Paweł i Marek.
Paweł Pyra zaprosił nas na interaktywny pokaz/mini-warsztaty kulinarne.

Tematem przewodnim były zapomniane polskie warzywa – niegdyś często wykorzystywane, a dziś trudno dostępne dla przeciętnego obywatela. Tam gdzie Paweł, muszą być również nowoczesne techniki kulinarne i urządzenia gastronomiczne. Pierwsze wyserwowane danie – cappuccino z topinamburu i boczku – przygotowane zostało w syfonie. Potem przeszła kolej na tatara z łososia uwędzonego w kilkanaście sekund w słoiku za pomocą pistoletu wędzarniczego (smoking gun’a).

Na danie główne był dorsz sous – vide z purée z pasternaku, podany z sosem jagodowym oraz flambirowana polędwica z sosem z palonych kości i przepięknie „ukształtowanymi” warzywami. Sami zobaczcie jak ładnie się prezentował zwykły ziemniak, zwykły burak i prawie zwykła, „niewyrośnięta” marchewka:

Deserem zajęłam się ja i Jowita, córka Gosi z Tapas de Colores. Nie mogłam odmówić sobie zabawy z syfonem iSi. 😉 Przygotowałyśmy klasyczny mus czekoladowy na ciepło, zagęszczony ksantanem. Podałyśmy go z lodami i jagodami. Pyyycha! Bardzo polecam taki mus w każdej wersji – zawsze się sprawdza i raduje kubki smakowe gości. Niedawno robiłam taki na przyjęcie rodziców – z wiśniami z nalewki i karmelizowanymi bananami. Wyszło rewelacyjnie.



Gdy już się nagotowaliśmy, przyszedł czas na drinki, które tworzyliśmy pod okiem Marka Mocnego. Niektórzy robili klasyczne Mojito, inni kombinowali z mniej znanymi smakami.

Ja załapałam się na drinka ze zmiksowanymi truskawkami i szampanem. Bardzo trafione połączenie! Dodam jeszcze, że szampan do tego drinka został otwarty przez Marka szabelką!

Po warsztatach kulinarno-barmańskich była kolacja. Autorstwa Pawła, więc wykwintna i wielodaniowa 🙂 W skład menu weszły:
– łosoś bałtycki macerowany w sosie barbecue, masło z palonego pora, espuma z kopru włoskiego i anyżówki
– zupa tajska z galanganem, kapustą pak choi, grzybami shimei oraz okrą
– schab QAFP sous vide (67°C/ 3 godz.), purée z pasternaku i topinamburu z nutą czarnej trufli
– nugat z porzeczką i orzechami, espuma o smaku Pina Colada, nalewka z pigwy
Po kolacji poszliśmy grzecznie spać, bo każdy chciał zebrać siły na sobotę.
Potrzebowaliśmy ich sporo, zarówno my jak i uczestnicy. Jak zawsze konkurs rozpoczął się od testu wiedzy kulinarnej (tym razem inspirowanym asortymentem marki Winiary).

Potem odbyły się 4 rundy pełnego emocji gotowania.



W międzyczasie były wywiady do radia, prasy, do naszego materiału video, zdjęcia, rozmowy, szukanie składników…


… I wychodzenie z opresji mniejszych bądź większych.
W największą wpadła chyba Karolina, zwyciężczyni tego półfinału. Piekła świetnie zapowiadające się ciasto czekoladowe (które zaraz po powrocie do domu sama upiekłam), które trochę spaliło się od góry bo piekarnik miał włączoną opcję grillowania! Ale… spieczone bakalie dało się ściągnąć, a pokrojone na kawałki ciacho, z dodatkiem bitej śmietany posmakowało jury. Ostatecznie Karolina wygrała i nie ukrywała radości jaką wywołała w niej informacja o tym fakcie.

Zapraszam do lektury wpisu o jej wrażeniach – jest już na jej blogu. Link do postu podaję u dołu strony, obok wypowiedzi uczestników na temat wydarzenia.


Po konkursowych zmaganiach, daliśmy gościom czas na basen, saunę, spacer lub inną formę relaksu, której sprzyjał pobyt w luksusowym hotelu. Wieczorem spotkaliśmy się na kolejnej kolacji jaką przygotował dla nas Paweł – tym razem w menu był żurek (z wędlinami QAFP) i polędwica wieprzowa faszerowana suszonymi pomidorami oraz oliwkami. Potem integracja odbywała się w grupach – jedni zaprzyjaźnili się z barem, inni z hotelowym foyer, inni poszli do pokoju by urządzić mini-party.

Z tego co wiem nikt nie poszedł spać zbyt wcześnie. Tylko my, organizatorzy, „padliśmy” przed północą. Ale za to wykorzystaliśmy niedzielny poranek na wyprawę do ruin Zamku w Ogrodzieńcu oraz integrację na hotelowym tarasie.

Imprezę podsumuję bardzo krótko – było super! Cieszę się, że mogłam zobaczyć uśmiech na tylu twarzach, a potem przeczytać wzruszające relacje jakie Uczestniczki napisały na swoich blogach. Dziękuję Wam Dziewczyny! Dziękuję też wszystkim Parterom, że byli z nami, a Hotelowi, że nas tak pięknie ugościł 🙂
Na koniec przytoczę Wam jeszcze wypowiedzi Uczestników na temat spotkania, jakie spłynęły na mojego maila.
Karolina Żelasko, autorka bloga „Kuchnia Smakoszy”: Podsumowując – wydarzenie godne mianem „Wydarzenia Roku”, mimo, że mamy marzec 2014… Zaskakujące zaskoczenie, którego nie jestem w pełni świadoma i pewna.. 🙂
Link do relacji Karoliny: http://kuchniasmakoszy.blogspot.com/2014/03/upieko-mi-sie-blogerchef-i-kuskus-bo.html
Majka Brzegowy, autorka bloga „Food life inspiration”: Pobyt w Hotelu Poziom 511**** był dla nas niesamowitym przeżyciem. Każdy kąt tego wspaniałego miejsca zachwycił nas do granic. Sam konkurs – choć przepełniony mocnym stresem – okazał się wspaniałą zabawą z ogromną ilością pozytywnych emocji. Dziewczyny z którymi miałam okazję gotować, sprawiły, że cały wyjazd stał się niezapomnianym doświadczeniem, a warsztaty ze wspaniałymi kucharzami – nauką wielu cie-kawych i przydatnych rzeczy. BlogerChef to idealnie zaplanowana i zorganizowana akcja, która trafiła w moje serce na 100% !!! Polecam.
Link do relacji Majki: http://mbrzegowy.blogspot.com/2014/03/blogerchef-pofina-ii-design-hotel-spa.html
Magdalena Mentel, autorka bloga „Every day can by tasty”: Drugi półfinał konkursu BlogerChef – co to był za weekend! Wspaniałe dni! Nie da się tego słowami opisać, to trzeba po prostu przeżyć. Weekend przepełniony pasją. Bezustannym poczuciem szczęścia i spełnienia. Dużo gotowania, dużo pysznego jedzenia, piękna okolica, wspaniali ludzie, niezapomniana atmosfera. Tysiące zdjęć, miliony wspomnień. Ogromnie się cieszę, że mogłam wziąć udział w półfinale, to dla mnie naprawdę duży zaszczyt. Świetna kulinarna przygoda!
Link do relacji Magdy: http://tastyy.blogspot.com/search?updated-max=2014-03-06T07:44:00%2B01:00&max-results=1
Aleksandra Faiks, autorka bloga „Cook, please!”: Dla mnie sam pobyt w hotelu Poziom 511 był nagrodą! Miejsce obłędne, kuchnia smaczna… mam nadzieję pojechać tam znowu!
Link do relacji Oli: http://www.cookplease.blogspot.com/2014/03/ii-pofina-blogerchef-poziom-511-design.html
Ewa Paszkiewicz, autorka bloga „Kraina Tysiąca Smaków”: Dla mnie konkurs BlogerChef to przede wszystkim świetna zabawa i czas spędzony w gronie fantastycznych osób, a cień rywalizacji zostaje na drugim planie. Najważniejsze jednak jest to, że nasze potrawy oceniają zawodowi szefowie kuchni, a ich opinie oraz porady są bardzo cenne i pozwalają nam się rozwijać. Dla fascynatów kulinariów, którzy nie ukończyli szkół gastronomicznych i uczą się metodą prób i błędów jest to naprawdę ważne doświadczenie!
Link do relacji Ewy: http://www.tysiacsmakow.eu/2014/03/pofina-konkursu-blogerchef-w.html
Adriana Baran, autorka bloga „Pora coś zjeść”: Drugi półfinał konkursu Blogerchef był zdecydowanie ucztą dla zmysłów! Nie tylko z powodu smacznych dań serwowanych przez Szefa Kuchni, ale również z powodu pięknego hotelu, usytuowanego na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, wśród skał i tuż obok ruin zamku. Miło było również spotkać się ze znajomymi i wspólnie pogotować.