O tym co robiliśmy w na sylwestra 2015 pisałam w poprzednim poście (patrz: sylwestrowa tarta by Emi) . Dziś przepis na racuszki, którymi uraczyliśmy się na noworoczne śniadanie. To klasyczne racuchy drożdżowe z jabłkami, przygotowane o poranku. Kiedyś robiłam podobne, przez noc (patrz wpis: racuszki drożdżowe). Wyszły naprawdę super pulchne i smaczne 🙂
- 30 g drożdży (to sporo, pozwoliły ciastu mocno wyrosnąć i były lekko wyczuwalne, jak w pączkach)
- 1 i 1/3 szklanki ciepłego mleka
- 1 łyżka cukru
- 2 szklanki mąki pszennej
- 1 szczypta soli
- 1 łyżka cukru wanilinowego (u mnie Winiary)
- 1 jajo
- 2 duże jabłka pokrojone na małą kostkę
- opcjonalnie cynamon lub mieszanka przypraw korzennych (np. domowa przyprawa korzenna, gotowa przyprawa do szarlotki, cukier migdałowy itp.)
- olej do smażenia
Dodatki (wszystkie dobre):
- cukier puder
- syrop klonowy
- sos czekoladowy
- konfitura truskawkowa
- powidła śliwkowe
- śmietana i cukier
Przygotuj zaczyn z drożdży. W niewielkim rondlu wymieszaj je z cukrem i 1/3 szklanki mleka w temperaturze ok. 37 st. C. Odstaw na kilkanaście minut, do czasu aż drożdże „zaczną pracować”. Następnie przelej zaczyn do miski z mąką, solą, cukrem i jajkiem. Dokładnie wymieszaj ciasto drewnianą łyżką. Odstaw do wyrośnięcia na ok. 1-2 godziny.
Inna wersja przygotowania: Przygotuj zaczyn w misce z mąką wymieszaną z solą. Zrób w niej wgłębienie, rozkrusz w nim drożdże, posyp cukrem, zalej 1/3 szklanki mleka, wymieszaj i pozostaw na 15 minut do „ruszenia”. Następnie dodaj pozostałe składniki i wymieszaj ciasto drewnianą łyżką.
Do wyrośniętego ciasta dodaj pokrojone jabłka. Odstaw jeszcze na 10-30 minut do lekkiego podrośnięcia. Najlepiej odstawić ciasto do piekarnika z włączonym światłem. Wtedy panuje w nim temperatura ok. 30 st. C.
Gdy ciasto jest już gotowe, nie pozostaje nic innego jak je usmażyć. Wykładaj je łyżką na dużą ilość mocno rozgrzanego tłuszczu. Smaż z obu stron na złoty kolor. Odsącz z nadmiaru tłuszczu na ręczniku papierowym i podawaj z ulubionymi dodatkami. Racuszki najlepsze są na ciepło, ale na zimno też „dają radę”. Smakują trochę jak pączki. Można je też odgrzać w mikrofalówce. Wystarczy dosłownie kilkanaście sekund.
Na zdjęciu widać jeszcze odgrzewany naleśnik z dnia wcześniejszego – z super masą kokosową przygotowaną z wiórków kokosowych i słodzonego mleka skondensowanego.
Jedno z moich ulubionych dań:)