Dziś przedstawiam przepis na nowy (dla mnie) wariant jednego z moich ulubionych sosów – sosu pesto. Jak dla mnie pesto to wynalazek genialny – super smaczny, super łatwy i szybki w przygotowaniu, a także super zdrowy i w dodatku mający bardzo wiele zastosowań.
Pesto klasyczne (tzw. genovese) to mocno zmiksowane liście bazylii z oliwą, czosnkiem, orzechami pinii i parmezanem. Ponieważ nie wszystkie składniki wersji podstawowej są łatwo dostępne w Polsce, często robię różne sosy a’la pesto. Po prostu miksuję pietruszkę lub rukolę z dowolnymi orzechami (np. włoskimi) lub pestkami (np. dyni, słonecznika) i różnymi olejami. Czasem używam olej lniany, czasem aromatyzowany olej rzepakowy, olej dyniowy lub inny, w tym olej chili. Czasem dorzucam też suszone pomidory otrzymując a’la pesto rosso. Najczęściej po prostu improwizuję, dlatego nie mam za wiele przepisów na pesto na blogu. Ale polecam ten artykuł: Jak zrobić domowe pesto. Znajdziecie tam kilka świetnych infografik przedstawiających różne warianty pesto. Kliknijcie koniecznie!
Mnie zainspirowała ta infografika – akurat pesto z jarmużu nigdy nie robiłam
Ale teraz już polecam! Podobnie jak pesto z rukoli lub pietruszki.
Bardzo polecam rozsmakować się w pesto. To sos, który wszyscy zaczynają lubić, gdy tylko go spróbują 🙂 Już wiele osób udało mi się do niego przekonać. Pesto jest niemal w każdej diecie, którą proponuję moim pacjentom z kilku powodów. Sos pesto:
– pozwala wprowadzić do diety nienasycone kwasy tłuszczowe (z olejów roślinnych oraz orzechów i pestek)
– nadaje potrawom wspaniały, wyrazisty aromat, dzięki czemu zdrowe potrawy są zawsze smacznymi potrawami
– można je przygotować w kilka minut, z dostępnych składników (domowe pesto przecież nie musi mieć w składzie orzechów pinii)
– można wykorzystać je w wielu daniach i przekąskach
Pesto jest genialne nie tylko do makaronu, ale także dań z ryżu, do obtoczenia ziemniaków, do kanapek (jako zamiennik masła), grzanek, past twarogowych, bułeczek itp. Ja najczęściej przygotowuję większą ilość pesto, a potem „bawię się” nim przez kilka dni. Pesto chętnie zajada nawet nasza dwulatka 🙂